Nazywam się Dagmara, mam 32 lata i przygodę z fotografia zaczęłam 8 lat temu w Sopockiej Szkle Fotografii WFH. Na drugim roku wyjechałam na Lofoty w ramach wymiany studentów. Po czym wróciłam tam zaraz po obronie dyplomu w Sopocie. Zakochana w Północy postanowiłam zostać tu jakiś czas. Złożyłam papiery do Lofoten Folkehøgskole do klasy fotograficznej, gdzie przez rok znowu mogłam uczyć się fotografii, tym razem z norweskiej perspektywy.
To co najbardziej mnie pociąga w fotografii to możliwość podróżowania w głąb ludzkich emocji przy pomocy aparatu. To w pewnym sensie furtka, do ludzkiego wnętrza i naszych historii, która dużo łatwiej otworzyć gdy mam w ręku aparat. Moja fotografia to rodzaj zapisu moich emocji związanych z nowa kultura, nowymi ludźmi, nowymi miejscami, inspiracjami dostarczanych przez ludzi jak i naturę, która mnie otacza…to rodzaj pamiętnika, sposób na odkrywanie świata, ale tez i siebie samej, sposób na nieśmiałość. Zdecydowanie nie jestem osoba techniczna i bardzo niewiele interesuje mnie sprzęt sam w sobie. Za to bez wątpienia pociąga mnie sam obraz, forma, kształty, kolory, i opowieści leżące w tych ramach, które świadomie bądź przypadkowo, ale jednak koniec końców świadomie wybieramy podczas selekcji by pokazać «światu». Lepiej czuje się w roli obserwatora niż kreatora.
Poznając norweska kulturę zapragnęłam pojechać jeszcze dalej na północ by poznać i dowiedzieć się więcej o Samach. Jako moje ostateczne zadanie szkolne w Folkehøgskole zrealizowałam reportaż o ludziach Północy- Samach. Nawiązałam kontakty z pewna rodzina z Kautokeino gdzie spędziłam z nimi dwa tygodnie. To był niezwykły czas, pełen magii i opowiadanych historii, o których nie da się przeczytać w naszym języku. Praca nad tym projektem zakończyła się wydaniem ręcznie robionego albumu.
W 2016 złożyłam papiery do szkoły « Art and film» w Kabelvåg. Wraz z koleżanką z roku zrealizowałyśmy reportaż o Sacharze Zachodnie, a właściwie naszej deportacji przez marokańską policje. Nie wiele trzeba by zostać deportowanym. Dzięki deportacji norweskie gazety musiały napisać małą notkę o tym, co się wydarzyło, a tym samym poruszyć i przypomnieć tak bardzo zapomniany konflikt, który wciąż jest jak najbardziej aktualny i czeka na rozwiązanie! Ten projekt zakończył się wystawa w lokalnej galerii, wykładami o konflikcie, filmem, prezentacja książki Bartka Sabela i zebraniem nowych członków dla organizacji z Oslo, która nieustannie próbuje walczyć i przypominać o tym co się tam tak na prawdę dzieje. Moje zdjęcia zostały również opublikowane w norweskim magazynie «Fotografii» .
W październiku 2017 przeprowadziłam się na Spitsbergen. Od pół roku jestem szczęśliwa posiadaczka Fuji Film x pro2, który towarzyszy mi w moich małych ekspedycjach na tej wyspie. Zdecydowałam się na Fuji ze względu na jego wielkość i wizjer. Wcześniej używałam Nikona D810 i obiektywu 24-70mm ze stałym światłem f2.8. Dosc ciężki zestaw, zwłaszcza kiedy człowiek musi taszczyć jeszcze inny outdoorowy sprzęt ze sobą. Fuji sprawdza się dużo lepiej w takich warunkach. Jest odporny na lekki deszcz, śnieg, wiatr z pyłem. Łatwiej go schować pod kurtkę kiedy wymaga tego sytuacja. Baterie trzymają tez stosunkowo długo. Przez to, ze jest niewielki, stal się bardziej dostępny i częściej po niego sięgam. Bardzo cenie sobie wizjer w Fuji x pro2 i to, ze wszystko mogę odczytać i dograć własnie tam, nie odrywając praktycznie oka od aparatu. Póki co był ze mną na Spitsbergenie i na La Gomera (góry, góry, góry ). Nie za dużo podróżowałam z nim po miejskiej dżungli, ale mogę się doczekać kiedy i go tam zabiorę. Jako ze dotychczas pracowałam na zoomie to ciężko mi czasami pracować tylko i wyłącznie na stalce (mam 23mm). Brakuje mi portretowego szkła i chyba czas coś z tym zrobić.
Zapraszam do dyskusji, wspólnej wymiany myśli i może do zrobienia jakiegoś wspólnego projektu?
Pozdrawiam serdecznie Daga !
Napisz komentarz jako pierwszy